Zdarzyło mi się – całkiem niedawno zresztą – mówić komuś,
że niemal zazdroszczę mu jego kryzysu, to takie rozwijające.
U siebie, z bliska wygląda to trochę mniej przyjemnie.
Ale mimo, że nieraz czuję/czułam się nieźle przeczołgana –
niczego nie żałuję.
Wyciągam wnioski.