Zbyt leniwy, aby być ambitny – niech świat zadba o siebie sam. Mam w torbie ryż na dziesięć dni i wiązkę chrustu przy palenisku. Po co gadać o ułudzie i oświeceniu? Siedzę wygodnie, obie nogi wyciągnięte i słucham, jak nocny deszcz szemrze w dachu.
Kiedy budzisz się rano i jeszcze nie wstałeś z łóżka, nawet jeśli miejsce, w którym się znajdujesz, jest przerażające, albo czeka cię nudna i otępiająca rutyna, możesz rozejrzeć się i wziąć trzy świadome oddechy. Po prostu bądź tu, gdzie jesteś. Kiedy stoisz w kolejce, pozwól swojemu dyskursywnemu umysłowi odnaleźć szczelinę. Możesz patrzeć na swoje dłonie i oddychać, możesz wyglądać przez okno na ulicę lub spojrzeć na niebo, i oddychać. Nie ważne, czy patrzysz daleko, czy całą swoją uwagę poświęcisz detalowi. Niech to doświadczenie będzie kontrastem dla poczucia uwięzienia, niech będzie jak wyskakujący bąbelek, chwila w czasie, a potem po prostu idź dalej.
Kiedyś słowo koncentracja kojarzyło mi się z przymusem i wysiłkiem. Do głowy by mi nie przyszło, że to stan jasności i spokoju, dający przestrzeń i wolność wyboru.