Mijam mocno starszego pana i łapię się na myśli,
że pewnie jego dni są policzone.
I dokładnie w tym samym momencie 
uświadamiam sobie, po prostu wiem, 
że każdy jest w tej samej sytuacji.
Wszyscy mamy policzone oddechy,
nikt nie zostaje tu ani minuty dłużej, niż ma zostać.
I taka dziwna pewność, 
że niczego nie zyskuje ten, kto jest tu dłużej,
i nic nie traci, kto jest krótko.